Actus Humanus – Save the early music!

W niedzielę zakończyła się bożonarodzeniowa edycja festiwalu Actus Humanus. O festiwalowych koncertach pisałem w swoich codziennych relacjach na blogu Baroque Goes Nuts!, nie chcę się powtarzać, jeśli macie ochotę poczytać, zapraszam serdecznie.

Na całym świecie muzyka dawna przeżywa swój – nomen atque omen – renesans. Odbywają się niezliczone festiwale, powstaje mnóstwo zespołów specjalizujących się w jej wykonywaniu z wykorzystaniem historycznego instrumentarium. Trend dotarł także do Polski.

Wśród wydarzeń związanych z muzyką dawną istotne miejsce zajmują festiwale muzyki. Jest ich coraz więcej i są na coraz wyższym poziomie. Miałem okazję być w tym roku na kilku z nich. Na Festiwalu Bachowskim w Świdnicy, którym żyją nie tylko melomani, ale i całe miasto; na Wratislavia Cantans, dzięki któremu Dolny Śląsk rozbrzmiewa muzyką dawną już od ponad 50 lat; na warszawskim festiwalu Dramma per Musica, który zaszczepia – nie tylko w stolicy – miłość do opery barokowej, na organizowanym przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina festiwalu Chopin i jego Europa, który miał w tym roku Bacha w podtytule i dzięki któremu – także przez różnorodny program koncertów – muzyka dawna dotarła do tysięcy melomanów.

Byłem też dwa razy na festiwalu Actus Humanus. Zarówno wielkanocna edycja Resurrectio, jak i bożonarodzeniowa Nativitas, ściągnęły do zabytkowych gdańskich wnętrz nie tylko mieszkańców Trójmiasta, ale też wielu turystów z Polski i z zagranicy. Czym kusi ich Actus Humanus? Perfekcyjną organizacją. To pewne. Przyciągają też gwiazdy światowej muzyki dawnej. W tym roku do Gdańska przyjechali między innymi Rinaldo Alessandrini, Fabio Biondi, William Christie, Sébastien Daucé, Ottavio Dantone, Ann Hallenberg, René Jacobs, Christophe Rousset; takie zespoły jak Accademia Bizantina, Akademie für Alte Musik Berlin, Concerto Italiano, Europa Galante, Ensemble Correspondances, La Compagnia del Madrigale, Les Arts Florissants, Les Talens Lyriques, Orlando Consort, RIAS Kammerchor. To bezdyskusyjnie muzyczna Liga Mistrzów.

Ale Actus Humanus to nie tylko zagraniczne gwiazdy, które występują na wieczornych koncertach. Każdego dnia późnym popołudniem odbywają się koncerty z cyklu Polonica, na których występują polscy wykonawcy z programem przygotowanym specjalnie na potrzeby festiwalu. Ten pomysł Filipa Berkowicza, dyrektora artystycznego Festiwalu, to wielka sprawa. Z jednej strony dla polskich artystów są stwarzane warunki do zaprezentowania się szerokiej publiczności, z drugiej melomani mają okazję do posłuchania utworów grywanych rzadziej. Lub w ogóle nigdzie nie wykonywanych. Niektóre z tych koncertów to prawdziwe perełki.

Festiwal Actus Humanus robi dla muzyki dawnej w Polsce bardzo dużo. Podając ją publiczności na najwyższym – organizacyjnym i artystycznym – poziomie, pokazuje, że do sal koncertowych, w których brzmi muzyka bądź co bądź niszowa, można ściągnąć rzesze melomanów nie tylko z miasta, w którym odbywają się koncerty, ale też z najdalszych zakątków Polski. Że wydarzenia związane z muzyką dawną warto organizować nie dlatego, że jest taka moda, albo, że wypada raz na jakiś czas zagrać Bacha, ale przede wszystkim dlatego, że jest coraz więcej ludzi, którzy chcą tej muzyki słuchać. Na całe szczęście w wielu polskich miastach ludzie odpowiedzialni za gospodarowanie funduszami przeznaczonymi na kulturę zaczynają to rozumieć. Coś o tym wiem, bo oprócz bloga prowadzę także Barokowy Rozkład Jazdy, kalendarz, w którym staram się umieszczać wszystkie wydarzenia związane z muzyką dawną w Polsce. A takich wydarzeń jest coraz więcej. Tylko w okresie od czerwca do listopada w barokowym kalendarzu umieściłem ponad 400 koncertów. A mam świadomość, że było ich więcej, tylko informacja – z wielu różnych powodów – do mnie nie dotarła lub dotarła zbyt późno.

Lubię Actus Humanus także z innego, bardzo ważnego powodu. To panująca na nim atmosfera. Ciepło, serdeczność, radość, uśmiech. Stworzenie warunków do tego, żeby poczuć przynależność do czasu i miejsca; żeby rozmawiać, budować relacje, wymieniać poglądy, wyrażać emocje. Z punktu widzenia autora bloga muzycznego to szczególnie istotne. Zresztą, co muszę uczciwie przyznać, na większości innych festiwali i koncertów z muzyką dawną jest podobnie. Przecież muzyka łączy. Nie zapomnę nigdy słów biskupa diecezji wrocławskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce Waldemar Pytla, które wypowiedział po jednym z koncertów na Festiwalu Bachowskim w Świdnicy: „Nie jest możliwe, żeby po koncercie, na którym brzmi tak piękna muzyka, ludzie wypowiedzieli do siebie obelżywe słowa. To, co sobie przekazują to uśmiech i życzliwość, dlatego muzyka to zalążek pokoju”. To słowa duże, ale piękne i prawdziwe. I kolejny powód to tego, żeby tę piękną muzykę nieść w świat. Save the early music!

actus-humanus-save-the-early-music