Osiecka jest młoda

Minęło już 20 lat od śmierci Agnieszki Osieckiej. 20 lat od kiedy napisała ostatnią piosenkę dla maleńkiego, sopockiego teatru Atelier, który stał się jej ostoją w starości i chorobie. Banałem jest stwierdzenie, że jej piosenki są uniwersalne. Uniwersalny jest dla mnie Kaczmarski, może Stachura. Jej piosenki są po prostu młode. One się nie zestarzały, nie nabrały „klasycznego ducha”, nie mają pretensji do komentowania kondycji świata, chociaż, jak żadne inne w punkt komentują wiele współczesnych wydarzeń. Dziś Agnieszka Osiecka kończyłaby 81 lat. Jaka by była?

 

Lubię sobie wyobrażać, że prowadziłaby bloga, internetowy pamiętnik, w którym dzieliłaby się kolejnymi tekstami piosenek, poradami na złamane serce, nalewkę i jesienną chandrę. Na pewno udzielałaby się w mediach społecznościowych, wprowadzałaby w nie swój atrakcyjny, czasem kąśliwy język. Wybór byłby oczywisty: blogi zamiast vlogów, Facebook zamiast Instagrama, Twitter zamiast Snap Chata. I tak, zwykła-niezwykła historia dnia opisana na Facebooku, ironiczna odpowiedź na wpis Piotra Glińskiego, selfie z nowym Stachem Popławskim, Markiem Hłasko czy Jeremim Przyborą. A do tego kampania reklamowa z napojem ekstrasłodkim i kolejne slogany wymieniane w podręcznikach dla copywriterów. Pudelek śledziłby każdy jej wieczorny, chwiejny krok, „Tygodnik Powszechny” zabiegałby o jej pióro do kolumny felietonów, „Sieci” odtrącałby ją od czci i wiary, a wszyscy i tak prosiliby o jej teksty: kompozytorzy, reżyserzy, piosenkarki, może nawet hipsterski ksiądz proboszcz. Nic by się nie zmieniło, nic, prócz daty w kalendarzu.

 

Zmarła w roku 1997. Nie doczekała więc tak rozwiniętej kultury mediów. Nie wyświetla filmików na Youtubie z konkursu „Pamiętajmy o Osieckiej”, koncertów poezji śpiewanej i niskiej jakości domowych wykonów wielbicielek „Małgośki”. Nie ma jej także w teatralnych przestrzeniach, w których nadal od czas do czasu rozbrzmiewają jej piosenki. Na przykład 6.10. w Teatrze Nowym w Poznaniu, gdzie spotkały się kolejne pokolenia, które Osiecką chce słuchać i wykonywać. Na Dużej Scenie wystąpiło 9 finalistek 20. edycji konkursu, a także zwyciężczyni 19. edycji, Joanna Ewa Zawłocka oraz aktorka Teatru Nowego, Julia Rybakowska, która w 2013 roku zdobyła II nagrodę na tymże konkursie. Jak najmłodsze pokolenie podchodzi do utworów Osieckiej?

 

Na pewno unika „wyśpiewanych” piosenek z repertuaru Jandy, Umer, Rodowicz, czy Krajewskiego. A jeśli nie unika, najczęściej nie potrafi wyzwolić się z wpływów słynnych interpretacji. Nie chcę jednak wejść w ton recenzencki – bardziej interesował mnie sam wybór piosenek i ich nowe życie w XXI wieku. I tak, „Polska Madonna” mogłaby się stać hymnem dzisiejszych samotnych matek z Polski B, a „Okularnicy” piosenką doktorantów. Piosenki miłosne, jak chociażby „Ja mam szczęście do wszystkiego” oraz „Oczy tej Małej” sprawdzają się w każdym czasie i pokoleniu. Zastanawiający był wybór piosenek osadzonych w historii, jak „Walc końcówka”. Czy nastolatka jest w stanie oddać sens tego tekstu, odkryć w nim coś swojego? Decyzja o tym, należy oczywiście do komisji konkursowej, która wyniki ogłosi już dziś.

 

Młodość jest potwornie ciężkim przypadkiem i chyba nie ma nikogo, kto by z tego wyszedł bez powikłań – pisała w Szpetnych czterdziestoletnich. 6.10. wysłuchałam 9 wokalistek, studentek i uczennic. Prawie wszystkie przedstawione jako szukające miłości, z uporem realizujące swoje pasje, czekające na „tego jedynego” lub chociaż na szczęście w (agro)biznesie. Czyli sprawdziło się. Osiecka jest młoda i nikt nie wyjdzie z tego bez powikłań.

 

Aleksandra Bliźniuk