Nie bez przyczyny Krzysztof Komendarek-Tymendorf został Ambasadorem kampanii społecznej „Save the Music” – ten niezwykle utalentowany i wszechstronny altowiolista, manager kultury oraz tegoroczny stypendysta programu „Młoda Polska” od kilku lat rozwija w Gdańsku Euro Chamber Music Festival. W jego centrum, jak nazwa wskazuje, znajduje się muzyka kameralna, a festiwal z roku na rok rośnie w siłę i imponuje interdyscyplinarnym podejściem do kultury muzycznej. To nowoczesne spojrzenie jest niezwykle bliskie działaniom Fundacji Meakultura, dlatego z przyjemnością objęliśmy – wspólnie z Narodowym Centrum Kultury – patronat honorowy nad tym przedsięwzięciem. Owo przekraczanie granic z ECMF jest wielowymiarowe, co przejawia się m.in. w zapraszaniu do Trójmiasta międzynarodowych artystów, elementach strategii marketingowej (wejście do sieci europejskich festiwali EFFE Label) czy w sferze doboru programu, w którym z odwagą połączono różne style muzycznej wypowiedzi. Szeroki jest także zakres działań – co roku obok koncertów utalentowanych instrumentalistów, jest też miejsce na edukację (warsztaty dla młodych muzyków), promocję nieznanych artystów (dzięki Nadbałtyckiemu Konkursowi Duetów Smyczkowych) czy akcję „Przyjaciele grają wszędzie!” polegającą na spontanicznym wyjściu z żywą muzyką na ulicę miasta (flash mob), bądź docieraniu z nią do miejsc takich jak szpitale, domy dziecka, hospicja. Ten najbardziej bezpośredni kontakt ze słuchaczami, w warunkach daleko odbiegających od ekskluzywnych sal koncertowych, ma wyjątkową moc, dlatego organizatorom festiwalu należy się duży szacunek za to, że po prostu im się… chce: działać, kreować, dbać o detale, ale przede wszystkim – troszczyć się o odbiorcę.
Krzysztof Komendarek-Tymendorf, Jerzy Stuhr i Arnaud Kaminski / fot. archiwum prywatne
Klamrą całości szóstej edycji EMCF były dwa wieczory, na jakie zaproszono widzów w magiczne progi kościoła świętego Jana. Były to wydarzenia szczególne, bo dzięki nim idea kameralistyki została poszerzona o nowe konteksty, ponownie wyszła poza utarte schematy oraz stanowiła wymierny przykład kulturotwórczego podejścia do koncepcji festiwalu, wymyślonego przez obu dyrektorów – wspomnianego Krzysztofa Komendarek-Tymendorfa i Arnauda Kaminskiego.
Pierwszego dnia zaplanowano więc koncert bardzo odległy od tradycyjnego salonowego muzykowania – pojawiła się Kayah i Royal String Quartet. Projekt artystki, być może mniej znany szerokiej publiczności, a przecież tak elektryzujący, przeniósł słuchacza w głąb siebie i jego sekretnych tęsknot za prawdziwą miłością czy bólem związanym z jej utratą. W tym strachu przed ujawnieniem światu także i naszej wrażliwości, w pięknie poezji trafiającej w czułe punkty własnych ograniczeń, w dopełniających całość aranżach, rodziła się podczas koncertu więź pomiędzy charyzmatyczną osobowością wokalistki a publicznością. Czy w tym emocjonalnym dialogu nie otrzymaliśmy właśnie kwintesencji idei kameralistyki?
Kayah i Royal String Quartet / fot. Sławomir Zieliński
Zwieńczeniem festiwalu był występ Jerzego Stuhra z kultowym już monodramem Kontrabasista. Sztuka o niespełnieniu na różnych polach: artystycznym, osobistym, finansowym stała się pretekstem do przybliżenia widzom codziennych zmagań z trudną rzeczywistością wielu muzyków, a szczególnie tych „z trzeciego pulpitu”. Kongenialna gra aktorska wywołująca śmiech, jednak często przez łzy, w połączeniu z intymnością przestrzeni kościelnej, wpłynęły na końcową reakcję publiczności, jaką chciałby otrzymać chyba każdy twórca festiwalu.
Owacje na stojąco.
Jerzy Stuhr / fot. Paweł Jaremczuk
Marlena Wieczorek